Zero Trust i Least Privilege w praktyce

zero trust iam

Zero Trust i zasada Least Privilege od lat funkcjonują w świecie cyberbezpieczeństwa jako „złoty standard”. Pojawiają się w normach, wytycznych audytorów i strategiach bezpieczeństwa wielu organizacji.

Problem zaczyna się wtedy, gdy z poziomu idei trzeba zejść do codziennych decyzji: komu, do czego i na jak długo dać dostęp.

Zero Trust wychodzi z bardzo realistycznych założeń:

  • ludzie popełniają błędy,
  • role zmieniają się szybciej niż dostęp,
  • projekty kończą się szybciej, niż uprawnienia są odbierane,
  • decyzje są podejmowane pod presją czasu.

Kiedy organizacja przestaje opierać się na domyślnym zaufaniu, naturalnie zmienia się też sposób nadawania uprawnień. Zamiast szerokich dostępów „na zapas” pojawiają się precyzyjnie dopasowane zakresy – dokładnie takie, jakie są potrzebne danej osobie w danym momencie.

To właśnie praktyczne zastosowanie zasady Least Privilege

Least Privilege – ograniczenie czy ochrona?

W praktyce jest to jeden z najważniejszych mechanizmów ochrony – zarówno organizacji, jak i ludzi, którzy w niej pracują.

Przykłady znane z większości środowisk IT:

  • pracownik zmienił stanowisko, ale „stare” dostępy zostały,
  • administrator ma szerokie uprawnienia, bo „kiedyś były potrzebne”,
  • dostęp nadany „na chwilę” nie został nigdy cofnięty,
  • konto techniczne działa, ale nikt nie wie dokładnie, po co i dla kogo.

Least Privilege sprawia, że:

  • człowiek ma dostęp tylko do tego, za co realnie odpowiada,
  • zakres ryzyka i odpowiedzialności jest jasno określony,
  • błędy nie eskalują do poziomu krytycznego incydentu.

Jak podejść do Zero Trust i Least Privilege w praktyce 

1. Jedno źródło prawdy o dostępach

Bez centralnej informacji:

  • kto ma dostęp,
  • do czego,
  • na jakiej podstawie,
  • na jak długo,

    Zero Trust pozostaje teorią.

2. Dostęp jako proces, nie jednorazowa decyzja
Onboarding, zmiana roli, zmiana projektu czy offboarding – każdy z tych momentów powinien automatycznie aktualizować uprawnienia.

3. Czasowe uprawnienia jako standard
Brak daty końcowej to jeden z głównych powodów nadmiarowych dostępów.
Dostęp bez terminu wygaśnięcia bardzo szybko staje się dostępem „na zawsze”.

4. Regularna certyfikacja uprawnień
Nie incydentalna i nie „przed audytem”, ale cykliczna i systemowa.

5. Wdrożona automatyzacja
Im większa organizacja, tym mniej realne jest ręczne egzekwowanie zasad.

Od zasad do codziennej praktyki

Centralne źródło wiedzy o dostępach, traktowanie uprawnień jako procesu, czasowość, regularna certyfikacja i automatyzacja – to elementy, które w większej skali bardzo trudno utrzymać bez dedykowanego systemu zarządzania uprawnieniami IT.

W pewnym momencie nie jest to już kwestia dobrych intencji czy dojrzałości zespołu, ale po prostu odpowiednich narzędzi.

Dobrze zaprojektowany system:

  • porządkuje wiedzę o tym, kto ma dostęp i dlaczego,
  • wymusza czasowość i regularną weryfikację,
  • automatyzuje momenty, w których najczęściej dochodzi do błędów.

System ZANTIGA powstał właśnie z potrzeby uporządkowania tych obszarów w realnym, złożonym środowisku IT – tam, gdzie Zero Trust i Least Privilege muszą działać nie tylko „na papierze”, ale w codziennej pracy.

Jeśli chcesz zobaczyć, jak w praktyce wygląda automatyzacja i certyfikacja uprawnień, warto sięgnąć po materiał wideo, w którym pokazujemy te procesy krok po kroku.